sobota, 17 grudnia 2016

MASKA KALLOS KERATIN- HIT CZY BUBEL?

Hej!
Dzisiaj mam dla Was recenzję maski Kallos Keratin.

Na pewno już każda z Was słyszała o tej masce. Opinie na blogach, yt i wizażu podpowiedziały mi, że warto ją kupić i jest zerowa szansa, że mi się nie sprawdzi. A jednak..... Nie nie i nie.
Maska co prawda raz pojawiła się w moich ulubieńcach, bo rzeczywiście na początku sprawdzała się. Ale po jej skończeniu cieszę się, że kupiłam małe opakowanie. Dlaczego? Hmmm... Moje włosy uwielbiają keratynę. Ale w tej masce musiało być jej za dużo. Po 2 miesiącach moje włosy zaczęły się "strączkować". Po prostu zostały przeproteinowane. Niby dobrze się rozczesywały, ale nic poza tym. Stały się nieprzyjemne w dotyku. Lepiej wyglądały po umyciu samym szamponem. Dla mnie ta maska jest bublem. Nie oznacza to, że Wam się nie sprawdzi, ani że inne maski mi się nie sprawdzą. Teraz testuję innego Kallosa i na pewno napiszę Wam również o nim za jakiś czas. 
Podsumowanie:
+cena
+konsystencja
+dostępność
-przeproteinowała mi włosy
-zapach

To już wszystko mam nadzieję, że Wam się spodobało. Do zobaczenia niedługo. 

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Hahahaha chodzi o to że byly "podzielone" jak np.straczki fasoli albo grochu. Nie byly w jednej "kupie". :-*

      Usuń
  2. Ja mam teraz maskę wygładzającą z Joanny z jedwabiem i jest o niebo lepsza niż te wszystkie Kallosy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak skończę moje litrowe opakowanie wiśniowego kallosa to postaram się nie zapomnieć wypróbować

      Usuń
    2. Spróbuj, szczególnie jeśli elektryzują Ci się włosy. Zimą mam zawsze takie puszące się włosy od szalika i ta maska nieco je ogarnia :D

      Usuń

Copyright © 2016 iloveutoo / blog kosmetyczny , Blogger